Bezpieczny atom? Amerykańskie reaktory Westinghouse AP1000. AP1000 to reaktor wodno-ciśnieniowy (PWR) o mocy 3415 MWt w rdzeniu oraz, w zależności od warunków lokalizacyjnych, nominalnej mocy 1200 Mwe. Opiera się na konwencjonalnej konfiguracji z dwoma obiegami pierwotnymi i dwiema wytwornicami pary – zastosowano tu system „defense-in-depth” („głęboki system ochrony”) oparty na systemie bezpieczeństwa, uzupełniającym i wzmacniającym naturalne cechy reaktora. Pomiędzy radioaktywnym rdzeniem reaktora a jego otoczeniem stworzono szereg fizycznych barier, każdy z licznych mechanizmów bezpieczeństwa ma zapasowy obwód i jest projektowany tak, by zadziałać również w sytuacji błędu popełnionego przez człowieka. Zresztą przeciwdziałanie to nie koniec: systemy bezpieczeństwa reaktora AP1000 mają również łagodzić skutki potencjalnej awarii: minimalizować ryzyko zalania obudowy, podniesienia ciśnienia w reaktorze i jego rozgrzania. W ramach „defense-in-depth” zebrano całą kluczową wiedzę o materiałach, konstrukcjach, technologii, procedurach, które ostatecznie przekładają się na bezpieczeństwo obiektu i jego, tak bliższego, jak i odległego, otoczenia. Istotą systemu jest mnogość mechanizmów. Dzięki temu, gdy jedne z jakiegoś powodu zawiodą, inne będą w stanie przejąć ich rolę. Jak podkreślają amerykańscy twórcy elektrowni AP1000, jej system bezpieczeństwa jest pasywny. Oznacza to, że nie wymaga działań operatora. Aby zadziałać, wykorzystuje siły fizyki i natury: grawitację, naturalną cyrkulację czy sprężony gaz. Nie ma tu urządzeń, które mogłyby ulec awarii lub zawiesić się, dotyczy to pomp, wentylatorów, silników, agregatów chłodniczych czy innych elementów mechaniczno-regulacyjnych. Są jedynie automatyczne zawory uruchamiające pasywne systemy bezpieczeństwa, a całość została w olbrzymiej mierze zainstalowana w systemie obudowy, co z kolei zmniejsza ryzyko jej przebicia. W konsekwencji AP1000 przeszedł wszystkie wymyślne współczesne testy bezpieczeństwa, w tym dla wszystkich zdarzeń awaryjnych stanu II, III i IV, aż do zakładanego odcięcia części rurociągów chłodzenia reaktora, nazywanego „podwójną gilotyną”. Rozpatrywany jest również scenariusz, w którym następuje całkowita utrata zasilania energii elektrycznej w elektrowni i poza nią. „Nie ma na świecie reaktora PWR, który zostałby poddany tak ekstremalnemu traktowaniu specjalistów od bezpieczeństwa. Co więcej, systemy chłodzenia reaktora AP1000 przetrwają co najmniej 72 godziny bez zasilania prądem przemiennym. Zostało to zaprojektowane i wdrożone w reaktorze AP1000 w taki sposób, aby nie tylko doprowadzić elektrownię do stanu kontrolowanego po zaniku napięcia zasilania urządzeń, lecz także automatycznie uruchomić i bez udziału operatora doprowadzić i utrzymać elektrownię w stanie bezpiecznego wyłączenia przez co najmniej 72 godziny” – informuje ekspert. „Elektrownia AP1000 zapewnia możliwość łagodzenia skutków awarii w elektrowni przez czas nieokreślony” – dodaje. Tę wyjątkowość widać też w scenariuszu całkowitego wyłączenia stacji, będącym podstawowym zdarzeniem projektowym dla łagodzenia skutków tzw. stanów nietypowych (i podstawą licencjonowania). Oznacza to, że AP1000 ma też znacznie większą „odporność” na kataklizmy, takie jak choćby ten, który doprowadził do niesławnej awarii w japońskiej Fukushimie. https://bit.ly/3pWXBbY

Posted by Rafał Frączek at 2022-08-30 07:15:46 UTC