Mgliste perspektywy dla wiatraków Rozwój energetyki wiatrowej w Polsce jest dziś zahamowany. Na lądzie przez brak nowelizacji ustawy 10H, a na morzu z powodu braku urealnienia wymagań w stosunku do otoczenia zmienionego przez wojnę, pandemię i osłabienie złotego. W przypadku energetyki wiatrowej na morzu zwrócił uwagę, że inwestorów przed ostatecznymi decyzjami powstrzymuje brak przepisów dotyczących tzw. ceny maksymalnej, „jaką morska energetyka wiatrowa ma otrzymać do tego, żeby po prostu zostać zbudowana”. – Od czerwca informujemy rząd, że cena ustalona przed pandemią, wojną i spadkiem wartości złotego uniemożliwia realizację tych inwestycji – stwierdził Janusz Gajowiecki. – Niestety nie mamy wdrożonego złożonego pakietu, który pozwoli podjąć decyzję inwestycyjną, więc na pytanie, czy w obecnym stanie prawnym i w tej sytuacji powstaną farmy wiatrowe na morzu, odpowiedź brzmi: nie. Z taką diagnozą zgodził się Sebastian Jabłoński, prezes Respect Energy. Przedstawił też swoją ocenę sytuacji. – W przypadku energetyki na morzu głównym problemem w tej chwili jest oczywiście legislacja i koszty kapitału. Dlatego moim zdaniem mamy dwie opcje. Albo potrzebujemy alternatywnego systemu finansowania energetyki odnawialnej, żeby koszty długu nie były na poziomie komercyjnym, tylko na poziomie preferencyjnym. Albo potrzebujemy zmiany rozliczeń za energię na euro, żebyśmy mogli pozyskiwać tańszy dług w innej walucie – proponował. – W przypadku energetyki na lądzie wiemy od lat, że głównym problemem blokującym jej rozwój jest ustawa 10H. Może w przeszłości jej wprowadzenie ze względów politycznych w pewnym stopniu było racjonalne. Dziś jesteśmy w innej sytuacji geopolitycznej i wiemy, że Polska i Europa musi odciąć się od importu węglowodorów. Musimy dbać o bezpieczeństwo energetyczne. Dziś każde działanie, podejmowane przez część posłów, żeby blokować energetykę wiatrową na lądzie, czyli przeciwstawianie się deregulacji ustawy 10H, jest jednoznacznie działaniem prorosyjskim – uważa Sebastian Jabłoński. Jego zdaniem odsuwanie tej decyzji nie ma na celu dobra ptaków czy społeczności lokalnej. – Celem jest oddalenie dekarbonizacji i utrzymanie zależności Polski od importu paliw. Polska od dziesięcioleci nie stoi węglem. Udział energii elektrycznej w zużyciu energii pierwotnej jest poniżej 30 proc. Wszędzie słyszymy, że mamy 80 proc. węgla, więc musimy z niego korzystać. Ale nie słyszymy, że importujemy 70 proc. energii pierwotnej. Więc nie chodzi o walkę z węglem, tylko o walkę z importem – powiedział prezes Respect Energy. – Każda złotówka, którą zarabia energetyka odnawialna, to jest nasz PKB, a każda złotówka, którą wydajemy na import ropy, gazu, węgla, to jest PKB kogoś innego – dodał. https://bit.ly/3TukfFF

Posted by Rafał Frączek at 2022-10-24 07:43:47 UTC